Bez przesady. Jeśli ma się ochotę na rodzinny dramat z nadnaturalnymi zjawiskami w tle i klimatem niepokoju, to tak - radzę sięgnąć po książkę Kinga. Tam lepiej da się wczuć w każdego z trójki bohaterów i podążać za ich losami z trzech różnych perspektyw. Pytać siebie - co tak naprawdę niszczy tę rodzinę? Jednak nie dyskredytuje to filmu Kubricka. "Lśnienie" w jego interpretacji to dreszczowiec. Ześwirowany facet biega z siekierą po pustym hotelu i poluje na własną rodzinę. Tutaj nie ma złudzeń. Jack od samego początku, chociaż nawet czarujący, zdaje się być swoją rodziną znudzony. Ten aspekt szaleństwa jest gdzieś w nim od początku, a Overlook i izolacja tylko rozbudzają jego wariactwo. Przy nim, Jack z książki jawi się jako wzorowy mąż i ojciec, chociaż z problemami oraz walczący ze swoimi demonami. Polecam obie pozycje i jestem zdania, że nie ma co ich porównywać. Dla mnie to dwa odmienne, ale i tak samo wybitne dzieła kultury.