Jak zobaczyłam pierwszą wersję mini serialu, to od razu się zakochałam - film blisko oddany książce Kinga (ok, może aktor małego Dannyego miał dziwne usta i to tyle).
A tu w tej wersji wszystko mnie irytowało...
Psychodeliczny na maxa, usypiający, chaotyczny, nie wiadomo o co biega, 3x powtórzono scenę z powodzią krwi (wow) i Wendy działająca na nerwy - twarz zabłąkanej idiotki, Danny anemik, który ani razu się nie uśmiechnął, bez uczuciowe i płciowe dziecko... i ten wielki kolorowy hotel z sufitami do samego nieba, urządzony w totalnym bezguściu, jak typowo z lat PRLu - gdzie w starszej wersji filmowej hotel był o wiele gustowniej urządzony, chociaż by apartament Torrensów czy ta słynna łazienka z topielicą... i ciekawe czy ktoś zwrócił uwagę na ubiór? W starszej wersji bohaterowie gustownie ubrani, nie wspominając o Dennym jakie miał piękne dziecięce kreacje (jak na tak stare lata) a w tej wersji to ubrania jak ze średniowiecza, szczególnie Wendy chodząca jak w jakiś durdunach i łachmanach obleśnych... nie no masakra i jak się pytam skąd taka wysoka ocena TEJ wersji ???