Od kilku miesięcy usiłowałem ten film obejrzeć, bo pewnie ponieważ jest klasyczny, artystyczny i trudniejszy od przeciętnych komercyjnych produkcji, to odtwarzają go późno, po g.23 i po północy, więc podsypiałem nieco (może ktoś sie zgorszy, jak można na horrorze i na Kubricku przysnąć - no składam samokrytykę, winny jest też mój biorytm, wstaję wczesnie).
I przedwczoraj wreszcie obejrzałem całość, prócz 20 procent z drugiej połowy.Tu poruszę tylko jedną kwestię. Bardzo wysoko oceniam warstwę muzyczną filmu. Od lat 80. słuchałem tak zwanej trudnej muzyki współczesnej, dobrze, że tu akurat znalazła ona kanał, którym przecisnęła się do szerokiego kręgu odbiorców, a na ścieżce dźwiękowej jest także nasz wielki Penderecki!Muzyka to intrygujaca formalnie, pełna tresci, nie tylko działająca na emocje, ale i siegająca umysłu, tak strukturalnie wiele się w niej dzieje.