A ja wolę tę wersję. Jak dla mnie lepiej oddaje Kinga i jego książkę niż reżyseria wielkiego mistrza(dla niektórych) S.Kubricka
No masz argumenty - słabi telewizyjni aktorzy, a klimat bardziej familijny niż horrorowy. Uwielbiam książke Kinga, ale nie potrzebuję mieć jej wiernej adaptacji.
Odpowiadam na post Messaliny, ale nawiązuję do całej dyskusji "porównawczej" - porównanie serialu i filmu na blogu, który obserwuję: http://www.myslinieoswojone.pl/2018/01/82-obejrzaam-miniserial-lsnienie-king.htm l
Mi serial się podobał. Film zresztą też :) Serial żywcem z książki, film - jak to Kubrick. Ale oba godne uwagi.
Nie rozumie się filmu, co? Fascynujące, że z książki, która była raczej literaturą rozrywkową acz fakt, zacną, można było tak ją przerobić by stała się czymś w rodzaju traktatu o ludzkości. O szaleństwach i pragnieniach ludzkości ( Jack ), o małej, pokojowej acz pustej stabilizacji ( Wendy ), o pokoleniach, które nie pójdą w ślady ojców tylko szukają innych rozwiązań ( Danny )? Już samo wymyślenie dla filmu labiryntu powinno dawać do myślenia. Czym są wobec tego ożywione żywopłoty?